Wednesday 21 November 2007

Wielki Błękit na końcu drogi

Zgodnie z regułami języka polskiego nie powinnam pisać Wielki Błękit z dużych liter skoro nie mam na myśli tytułu filmu Luca Bessona. A nie mam. Gdyby Luc Besson zobaczył to, co ja na końcu krótkiej ale intensywnej wspinaczki wzdłuż Mill Ghyll, to jego film byłby o czymś całkiem innym.
I bez zbędnego gadania powiem, że warto było wstać skoro świt o 7.30 ;-), i warto było troszkę się spocić dla tego widoku jeziora na szczycie. Żadnych tłumów bo kto łazi po górach w listopadzie i to jeszcze w poniedziałek. Tylko my i stada owiec (z ogonkami).
I krótka lekcja, bo notka może krótka ale wartości odżywcze dla szarych komórek musi mieć. To, co na zdjęciu to Stickle Tarn. Wyraz tarn to nazwa jeziora na szczycie góry. Stąd nasze kochane Morskie Oko to właśnie tarn a nie lake.
Jeśli kiedykolwiek zawędrujecie w te strony to koniecznie musicie zobaczyć Lake District - góry i jeziora w jednym. Mniam mniam ;-)

No comments: