Monday 17 November 2008

Miodobranie

Zaczyna się oczywiście od pszczół. Mówić można o nich długo bo to niesamowite istotki są. Żeby wiedzieć jeszcze więcej i dorównać meżowi kupiłam nawet książkę, "Polubić pszczoły", i chociaż autorzy pewnie nigdy na żadne blogi nie zaglądają to może ktoś im doniesie, że ich książka jest tak ciężkostrawna jak dzieła zebrane Lenina. Jest nieprzyjazna jak sztuczny miód i chociaż nigdy nie poddaję się i czytam każdą książkę do końca to w tym przypadku musiałam wziąć urlop i odłożyć ją na kilka tygodni. Jeśli ktoś chce polubić pszczoły to niech szerokim łukiem omija tę książkę.
Potem jest już tylko bardzo lepko. Pomimo ochronnych fartuchów i fachowego sprzetu miód niemal unosi się w powietrzu.
Zdrapujemy wosk specjalnym grzebykiem,
Ramki wkładamy do wirnika. I pozwalamy mu się kręcić.
Dziesięć minut później odkręcamy zawór i pozwalamy miodzikowi płynąć cichutko wprost do wiaderka.

Potem jeszcze ze dwa razy przecedzamy miód, żeby nie było w nch wosku i pszczelich nóżek i do słoików.
Do pierników i ciasta "ciepanego" będzie jak znalazł.

Wednesday 12 November 2008

Błoto widzę wszędzie

Ważna lekcja dla chodzących po wrzosowiskach - zawsze zabieraj ze sobą gumiaki albo przynajmniej ochraniacze. Błota jest po kolana, albo jak powiedziałaby Wanda Rutkiewicz po jaja. Czasami jednak w nagrodę za odwagę wyjścia na spacer w deszczową pogodę dostajemy taki ładny widoczek. Oczywiście w naturze tęcza była jeszcze ładniejsza.

Sunday 2 November 2008

Polaków brytyjska schizofrenia

Powinnam się cieszyć bo cmentarze puste i nikt nie sprzedaje balonów i bożej skórki przy każdej bramie. Autobusy nie są zapchane do granic możliwości , a ludzie, którzy przed chwilą zamyśleni i zadumani stali nad grobami bliskich nie wpychają mi łokcia pod żebra.
A jednak szkoda, że nie można wieczorem ogladąć tysięcy zapalonych zniczy z oddali.
Żeby jednak tradycji stało się zadość poszliśmy na pobliski cmentarz. Pusty i zimny. Nie ma ani jednej świeczki.
Są za to groby takie jak ten poniżej.
Najpierw moherowy beret we mnie nadął się i oburzył. Ale potem zobaczyłam jak najprawdopodobniej mama tego chłopca dotyka jego zdjęcia i pomyślałam sobie, że jestem pewnie ostatnią osobą, która ma prawo cokolwiek oceniać. A groby tylko po części stawiane są zmarłym. A może wcale nie są stawiane z myślą o nich. Jeśli rodzice chcą pamiętać swojego syna jako przyjaciela Kubusia Puchatka to czemu nie. Dziwne, ze nie ma na grobie krzyża chociaż to katolicki cmentarz. Z piątej strony czasami mam wrażenie, że ludzie tutaj częściej dekorują miejsca, gdzie zmarli odeszli (drzewa, słupy itd) niż groby.
Natomiast dzień wcześniej postanowiłam wypróbować tej obrzydliwej pogańskiej tradycji zwanej Halloween. Nie byłam na balu przebierańców ale upikłam wiedźminowe paluszki. Na drugi dzień okazało się, że "paznokcie" odpadają. Dlatego domowej roboty dżemem przyklejalismy je jak tipsy. Przypadek sprawił, że efekt jest jeszcze koszmarniejszy.

Ktoś zamawiał paluszki?