Monday 29 March 2010

Pieczenie na Świętego Patryka

Po raz pierwszy udało nam się dotrzeć na paradę z okazji dnia Św. Patryka w Manchesterze. Jakoś nam nie dopisywało szczęście do tej pory: a to samochód się rozkraczył, a to lało. W tym roku nie popuściliśmy. Sama parada okazała się trochę smutnawa. Starsi panowie maszerujący za traktorami wyglądali jakby chcieli zapytać: Co ja tutaj robię. Powinienen być w ... (tutaj wpisz jakiekolwiek hrabstwo w Irlandii). Uśmiechnięte były tylko psy i puszyste kobiałki. Niektóre puszyste kobiałki.

Na szczęście my osłodziliśmy sobie ten dzień tradycyjnymi irlandzkimi bułeczkami - scones (czytaj: skons).  Dla znających angielski i miłośników cytuję dowcip związany z tymi bułeczkami:
What's the fastest food in the world? Scone. (ja też nie rozumiałam na początku i czytanie na głos pomaga)
Robi się je bardzo szybko więc są pyszną opcją na niedzielne śniadanie. Takie gorące, z rozstapiającym się masłem....ślinka mi leci na samą myśl.
A na scones potrzebujemy:
1,5 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody
pół łyżeczki cukru pudru
30 g masła
215 g maślanki
Najpierw mieszamy składniki suche. Do tego dodajemy masło i wyrabiamy palcami aż otrzymamy konsystencje bułki tartej. Na koniec dodajemy maślankę i szybko mieszamy - nie musi być z aptekarską precyzją. Zagniatamy i rozwałkowjemy na 1,5-2 cm grubości. Wycinamy kółka - ja mam specjalną wykrawajkę do scones ale pewnie szklanka też się nada. Ta wykrawajka to był jeden z pierwszych prezentów, jakie dostałam od Simona bo mu się żaliłam, że mi się scones śnią po nocy.
Piec 12-15 minut w temperaturze 220 stopni.

Sunday 7 March 2010

Dunham Massey

W zeszłym tygodniu wybraliśmy się do posiadłości w Dunham Massey. Posiadłość to przede wszystkim ogromny park z jeleniami, około 45 budynków i ogrody. Dawniej należała do lord Stamforda a teraz do National Trust. The National Trust for Places of Historic Interest or Natural Beauty jak sama nazwa wskazuje zajmuje się ochroną i udostępnianiem zabytków historycznych i przyrody. W całej Wielkiej Brytanii jest około 300 miejsc, którymi opiekuje się National Trust i poza dawnymi posiadłościami lordów jest tam też na pryzkład rodzinny dom Johna Lennona. Odnowa zabytków nie jest tania dlatego też i zwiedzanie nie należy do najtańszych. Wypad do Dunham Massey kosztowałby nas około 25 funtów dlatego podjęliśmy męską decyzję i zostaliśmy członkami National Trust. Za niespełna 90 funtów możemy przez cały rok zwiedzać wszystkie 300 posiadłości ile nam się żywnie podoba.
To oznacza, że najbliższe 52 weekendy mamy już zapełnione, cha cha cha.
A Dunham Massey?
W domu najbardziej zainteresowała mnie kuchnia, a szczególnie kuchenka, która jest marzeniem każdej gospodyni domu o wdzięcznej nazwie Aga. Aga to bardzo znana marka w Anglii i za kuchenkę (chociaż nie powinnam używać tak zdrobniałej nazwy do tego kolosa) trzeba zapłacić około 6.000 funtów.
Poza kuchnią interesujące były też łazienki i prasowalnie.
Ale jeśli wrócimy tam znowu to dla ogrodóm i parku.
Jelenia pasą się tak blisko, że można je niemal dotknąć. Nie ma żadnego ogrodzenia bo to tak naprawdę ich terytorium.
Ale najpięknięjsze były przebiśniegi. Całe pole białych skromnych kwiatków.
Takie niepozorne z zewnątrz...
a jakie skomplikowane wnętrze. Całkiem jak kobiety.