Wednesday, 17 February 2010

Tłusty wtorek

Wcale się nie pomyliłam i chodzi mi dokładnie o tłusty wtorek, a nie czwartek. Anglicy, podobnie jak Francuzi obchodzą Tłusty Wtorek zwany tutaj Shrove Tuesday, a we Francji Mardi Gras.
Koniec popisów lingwistycznych, czas na popisy kulinarne. A w moim biurze to bardzo proste. Dlaczego?
Otóż w Tłusty Wtorek Anglicy smażą naleśniki i jedzą je polane sokiem z cytryny i posypane cukrem. Bo to czas, kiedy trzeba było takie frykasy wykorzystać przed nadchodzącym postem. Kiedy zapytałam się wczoraj koleżanki z biurka obok czy będzie smażyć wieczorem naleśniki, ta z lekkim przerażeniem powiedziała: "Oh, zapomniałam kupić ciasto na naleśniki!" Kolega z drugiego biurka zapytany dzisiaj jak mu poszło smażenie powiedział: "Poszedłem do sklepu z zamiarem kupna wszystkich składników bo chciałem sam te naleśniki smażyć. Ale przy kasie wyłożyli gotowe naleśniki, pakowane po osiem sztuk za funta to odłożyłem jajka i kupiłem gotowe. Pyszne były."
Czy ja jeszcze coś muszę dodawać? Jestem jedyna osobą w naszym biurze, a może jedną z dwóch w całym budynku, która na urodziny przynosi ciasto domowej roboty. Teraz muszę uważać bo na pierwszym piętrze ponoć pracuje nowa dziewczyna - Rosjanka. Pierwszego dnia częstowała ludzi polskimi ciastkami. Piszę "podobno" bo dla moich kochanych angielskich kolegów Rosja i Polska to jedna wielka masa za żelazną kurtyną. Już mi się dwa razy zdarzyło, że mnie zapytali czy nie mogłabym tłumaczyć rozmowy bo klient jest z Węgier. Dlatego nie ma dla nich różncy czy ciastka są polskie czy rosyjskie.
Tak czy siak, nie powinnam narzekać bo dzięki temu robię zawrotną furrorę.
I żeby już całkiem się wyróżnić zrobiłam naleśniki inne od innych - nazywają się otrębowe naleśniki ze Staffordshire albo Tunstall tortilla.
Przepis jest następujący:
Wymieszaj 225 gr otrębów (albo zmielonych płatków owsianych) z 110 gr mąki pełnoziarnistej i 112 gr białej mąki. W osobnej misce wymieszaj 1 łyżeczkę suchych drożdży (ja dałam na oko trzyrazy tyle żywych drożdży) z 820 ml ciepłej wody i mleka i łyżeczką cukru. Odczekaj aż mikstura zacznie pracować i następnie powoli mieszaj ją z suchymi składnikami. Przykryj i odstaw na godzinę, albo jeszcze lepiej na całą noc, do lodówki.
A potem już pozostaje smażenie. Ciasto jest dość gęste i ponieważ jest z otrębami nie rozprowadza się tak łątwo jak normalne. Ja wyrównywałam ciasto łyżką. Podawać najlepiej z grzybami albo bekonem i serem. Nam na słodko też smakowały.
Zdjęć nie ma bo naleśniki za szybko znikały.

4 comments:

Unknown said...

a ja się ostatnio rozkleiłem jak położyłem sobie Tofinkę na kubek gorącej kawy :)
pozdrowienia z deszczowych roztopów!

Unknown said...

Tofinki to najlepsza rzecz na deszczowe i chłodne nastroje. Ja też sobie od czasu do czasu funduję tę przyjemność.

Anonymous said...

Skorzystam z przepisu. Nie rozumiem tylko dlaczego mam tak stresowac to ciasto?? Przeciez drozdzowe lubi cieplo. Tak cieplolubny czlowiek jak Ty powinien to zrozumiec.Wersja z grzybami wydaje sie byc najbardziej kuszaca.Juz czuje ten zapach.:)))

Unknown said...

Ja wiem, że ten chłód brzmi nieprawdopodobnie ale to nie pierwszy przepis, jaki znalazłam na drożdżowe wypieki, gdzie ciasto zostawia się na noc w lodówce. I zapewniam, że drożdże nadal pracują. Tutaj jest tak zimno czasami, że jestem wdzięczna za takie przepisy.