Do Smołdzina przyjechaliśmy dość późno. Nie chcieliśmy jednak marnować wieczoru i przeszliśmy się na spacer. Do lasu był rzut beretem więc od razu wiedzieliśmy, gdzie wybierzemy się o jedenastej skoro świt następnego dnia. Po drodze jednak naszą uwagę przykuło wycie młodego byczka. Słyszeliśmy go już wcześniej i myśleliśmy, że to typowe muczenie za mamą. Jednak w drodze powrotnej muszenie stało się bardziej żałosne i bolesne. Zobaczyliśmy gospodynię oglądającą cielaka. Piana leciała mu z pyska a brzuch był wzdęty. Gospodyni powiedziała, że jest gorący i tak napięty, że wydaje się, że zaraz eksploduje. Wsiadła do samochodu ale jak tylko jej samochód zniknął za zakrętem cielak padł sztywny na ziemię. W nocy mogliśmy widzieć ludzi wchodzących do szopy - pewnie już kroili nieboraka.
I niestety ten motyw trochę nienajlepszego na pierwszy rzut oka zajmowania się zwierzętami gospodarskimi przewijała się przez cały nasz pobyt. Krowy pasły się zaraz przy domu i mały wył już wcześniej. Może gdyby wcześniej sprawdzono dlaczego tak wyje.... Krów nie wystarczy wystawić na pastwisko i tyle. Pewnie coś nieborak zjadł. Czy można sprawdzić co rośnie na pastwisku wcześniej? Nie wiem. Ale kiedy ten mały padł sztywny w błoto to zapytałam sama siebie, dlaczego te gospodarstwa są tak często takie bałaganiarskie, brudne. Gadam jak miastowa baba? Może. Ale polskie gospodarstwa rolnicze nie słyną z porządku niestety.
A nasz gospodarz? Wbrew reklamie nie miał żadnych zwierząt. Kilka kaczek trzyma latem ale pewnie lądują w garnku jak tylko kończy się sezon. Pole się ostało i traktor ale tylko na przejażdżkę od czasu do czasu z wnukiem. Zachowało się kilka drzew owocowych ale ludziom już ponoć nawet za darmo nie chce się zbierać jabłek czy gruszek. "Jakby zebrać, umyć i do domu im przenieść to by może zjedli" - skwitował Pan Tadeusz. Wielka szkoda.
Generalnie, Smołdzino okazało się miłym miejscem, grzybów pod dostatkiem i do morza blisko. Nawet udało nam się między deszczami zwiedzić Łebę i dotrzeć do ruchomych wydm.
Ruchome wydmy.
Bez problemu można takie śliczności znaleźć w lasach Słowińskiego Parku Narodowego
I tylko to czyszczenie i obieranie potem...
1 comment:
Wiatr byl bardzo sliczne, ale widok byl fantastyczne. Grzyby i piasek nie sa dobry obiad, kiedy jadlem razem. Dzieki za super wakacje xx
Post a Comment