Thursday, 10 September 2009

A to Polska właśnie (część druga i ostatnia...na razie)

Postanowiliśmy spedzić dwa tygodnie nad polskim morzem. Najlepiej w gospodarstwie agroturystycznym, żebyśmy mogli porównać wizje takiego przedsięwzięcia z rzeczywistością.

Śmiesznie było na początku, kiedy okazało się, że połowa tak zwanych gospodarstw agroturystycznych to po prostu kwatery do wynajęcia zlokalizowane w nie-mieście, i to już pozwoliło właścicielom przywłaszczyć sobie tytuł Polska Agroturystyka.

Chociaż są też miłe niespodzianki jak na przykład powiat gryficki, który wydał bardzo ładną broszurkę z takimi miejscami w swoim regionie.

Znaleźliśmy miejsce idealne w Lędzinie. Idealne bo firma Rotal postawiła na alternatywne źródła energii a to jest to co Simon lubi najbardziej. Wizja długich rozmów o panelach słonecznych i wiatrakach zaświeciła w jego oczach.

Na stronie Rotala jest adres e-mailowy więc piszemy, że bardzo byśmy chcieli zarezerwować nocleg i jak będziemy wdzieczni za podanie ceny noclegu itd itp.

Odpowiedź przychodzi po dwóch dniach, co jak na nasze polskie doświadczenia jest świetnym wynikiem.

Miły pan pisze, że w sprawie noclegów to się muszę skontaktować z panem Józefem pod numerami... Dzwonię na numery stacjonarne ale bez sukcesów. Próbuję rano i próbuję wieczorem i nic. Na drugi dzień dzwonię na komórkę. Nie chciałam tego robić bo jeśli gość nie jest w biurze (i nie odbiera telefonu stacjonarnego) to odbierze gdzieś w samochodzie i niewiele mi pomoże bez dostępu do kalendarza. Pan Józef odbiera. Niski miły głos pyta prosto z mostu:

„Wyświetlił mi się numer 0044, pani dzwoni z Austrii?”. Coś, czego chcieliśmy uniknąć czyli informowania, że mieszkamy w Anglii bo ta informacja powoduje pojawinie się dwóch dolarków w oczach przedsiębiorców, a ceny ida o 50% w górę. Wyjaśniam, że mieszkamy w Anglii i chcielibyśmy zarezerwować nocleg w Holenderskim Wiatraku (tak się nazywa ośrodek reklamowany pod parasolem firmy Rotal). Pan Józef jest u rodziny i nie ma dostępu do kalendarza. Instruuje mnie co mam zrobić: „Pani zadzwoni do biura. Powie, że rozmawiała ze mną. On tam ma kalendarz na ścianie to pani sprawdzi czy ten termin jest wolny.”

Ja cierpliwy człowiek jestem i myślałam, że ten kolejny telefon zakończy sprawę.

Moja kolejna rozmowa wyglądała mniej więcej tak (pomijam grzecznościowe zwroty, obaj panowie byli mili):

JA: Chciałabym zarezerwować nocleg w terminie od do. Czy ten termin jest wolny?

PAN: Oj, nie wiem. Mamy wycieczkę z Niemiec we wrześniu od do (inny termin niż nas interesuje więc to kompletnie zbędna dla mnie informacja).

JA: Rozmawiałam z panem Józefem parę minut temu i powiedział, że ma pan tam kalendarz na ścianie to pan będzie wiedział czy ten termin jest wolny.

Użycie autorytetu pana Józefa pomaga, pan znalazł kalendarz.

PAN: O tak, jest kalendarz. To jaki pani chciała termin?

Odpowiadam

PAN: Mamy wycieczkę z Niemiec od do ale ten termin jest wolny.

JA: Ile kosztuje nocleg i czy mogę zarezerwować przez telefon czy chcą Państwo zaliczkę?

PAN: Oj, ja nie wiem ile kosztuje nocleg, to musiałby pani z panem Józefem wynegocjować. To chyba było 50zł albo 100zł (żadna różnica!).

Odłożyłam telefon i postanowiłam nie rezerwować tam noclegu. Ładne miejsce ale wkurza mnie kompletny brak profesjonalizmu w obsłudze klienta. Znaleźliśmy inne gospodarstwo. Na zdjęciach na sieci widać w tle Holenderski Wiatrak. Tak więc może wpadniemy pogadać o alternatywnych źródłach energii. Chyba, że zastaniemy pana Józefa. Wtedy pogadamy też o obsłudze klienta.

2 comments:

Anonymous said...

To od kiedy ta wyczieczka z niemiec?

:P

Igor

Anonymous said...

Coz sie dziwisz moj szczypiorku, leze tutaj juz od wtorku, powiedzialby poeata.2 pokolenia moga sprawic, ze ludzie zaczna myslec inaczej. tymczasem, zrobic interes to oszwabic kogos. Najlepiej wladze, bo jest be, Konkurencje, bo jest be.musielibysmy sie cofnac do lat dwudziestych poprzedniwego stulecia. Wlasnie trwa spor o wlasnosc Giszowca, Nikiszowca i Zaleza. Wlascicielem jest Ktos, kto kupil papiery dluzne znacjonalizowanej firmy. Prawnie moze zadac odszkodowania.Gospodarstwa jakich szukacie, moga byc w gluszy. Bieszczady, Podlasie, ale nie okolice tak chetnie odwiedzane przez turystow.:)))