Mam cichą nadzieję, że w styczniu będzie więcej czasu i uda mi się powspominać pyszne niemieckie kiełbaski z Trewiru, pożalić na pustawe sposoby obchodzenia świąt Bożego Narodzenia w Anglii i pewnie dorzucić kamyk do ogródka tutejszej służby zdrowia. Chociaż tak po cichu to mam nadzieję, że będą same pochwały.
Póki co, chwalę się moim pierwszym "christmasowym" ciastem. Całkowicie nie dla mnie bo typowo świateczne angielskie ciasto to kilo rodzynek, kilo koryntek i kilo innych suszonych zdechłych much, zalanych rumem i sherry, przykrytych marcepanem w stosunku 1:1 czyli ile waży ciasto tyle marcepanu na obłożenie. Ale zabawa przez ostatnie 5 tygodni na zajęciach była przednia więc i tak bilans jest korzystny. Mikołaj w środku jest całkowicie jadalny i proces jego tworzenia pozwala spalić tyle samo kalorii, co trening żołnierzy w brazylijskiej dżungli. Ciekawe kto będzie miał wystarczająco żołnierskiej odwagi, żeby go pokroić.
Wesołych i Słodkich Świąt!
4 comments:
super, zamawiamy podobne ciasto na kolejne Swieta!!! :)))
Ciasto wyglada extra.JESLI TAK SMAKUJE, JAK WYGLADA, TO MUSI BYC PYCHOTA:))))
To niesamowite, co mozna wyczarowac, jesli ma sie tyle cierpliwosci i taki talentSUUUUUUUPER
Bardzo dziękuję za przemiłe komentarze. I rzeczywiście, cierpliwość trzeba mieć anielską.
Post a Comment