Tuesday, 14 April 2009

Zaległości zaorane

W święta to mi najlepiej wychodzi obijanie się i pieczenie ciast. A potem ich jedzenie i z pełnym brzuchem obijanie się itd itd. Nic dziwnego, że zaległości są i nawet cztery dni wolnego nie pomogły, żeby je nadrobić. Dlatego w tym tygodniu to chyba będzie truchcikiem. A tak swoją dorgą to ciekawe, że w kraju tak laickim jak Anglia Wielki Piątek jest wolny. Pewnie gdyby zapytać przeciętnego Anglika to miałby problem z wyjaśnieniem, o co chodzi z tą Wielkanocą. Ważne, że jest kilka dni wolnego. Wielkanoc to czas na zakupy i takie małe wakacje.
Ściągam jednak mój moherowy beret bo się niepotrzebnie głowa w nim poci i głupie teksty przychodzą do głowy.
Czapki z głów i na pole. Poprawnie powinnam napisać w pole ale wtedy nie ma przyczynku do dyskusji czy wychodzimy na pole czy na podwórko. Dawno temu przerabiałam ze znajomymi wyjścia na pole, na podwórko i opcja wyjścia na zewnątrz jest jedyną bezpieczną choć nie jedyną słuszną.
My jednak dosłownie wybraliśmy się w pole. Wczesną wiosną, zapaleni wielbiciele starych traktorów i precyzji zbierają się w okolicach Rainford i popisują z jaką dokładnością są w stanie zaorać pole. Linie mają być równiótkie, trawa nie ma prawa nigdzie wystawać, a to wszystko na czas.
Czerwona żabka o tęsknych oczach:

Niektórzy mieli pomocników pomagających utrzymać właściwy rytm pracy - psy na traktory!

No comments: