Pogadajmy o czymś milszym. Na przykład o Bretanii.
W fotoreporterskim skrócie było tak:
Co rano budziły nas wyrzuty sumienia pod postacią tego skromnego kundelka.
Słuch kundelka, którego imienia nigdy nie poznaliśmy był niesamowity - sam dźwięk otwieranych drzwi od lodówki sprawiał, że pies pojawiał się na prógu. I jak tu serce ma nie zmięknąć na widok takiego psiaka?
Jak juz człowiek wstał to trzeba coś kupić na śniadanie. A skoro Francja to musi być bagietka.Po śniadanku powoli idziemy zwiedzać piękne i nowe miejsca. Tutaj Honfleur.
Ale poza Honfleur były tez Dinard, Dinan, Mont St.Michel i inne.
Zwiedzanie zwiedzaniem ale po deszczowej Brytanii ciągnie na plaże...
Nie można jednak dopuścić do zbytniego opróżnienia żołądka. Czas na obiad.
I tutaj muszę zdradzić smutną prawdę o tym cudownym daniu. Było przepyszne. Super mule z czosnkiem i w sosie śmietanowym. Do tego białe wino schłodzone jak należy. I co? Coś mój układ trawienny nie przyjął gościnnie tego dania. Mówiąc delikatnie: z muszli wyszło i do muszli wróciło.
I na koniec relaks przy dobrej muzyce. Nie da się opisać jak głośno potrafią takie trąby zadudnić. Chyba wkleję filmik dla większego wrażenia.
1 comment:
Nareszcie wiem cos wiecej o wyprawie do Francji. No coz do mulli trzeba sie przyzwyczaic. Znawcy twierdza, ze sa pyszne. Ale nie chce wiedziec co wegeterianie czuja patrzac na jedzacego golonke.Kwestia gustu i genow
Post a Comment