Monday, 14 July 2008

Po ciężkim dniu najlepsze są francuskie wspomnienia

To był ciężki dzień dlatego zanim zabiorę się za kolejną butelkę czyli moją ulubioną technikę relaksacyjną postanowiłam oddać się ciepłym wspomnieniom. Przy okazji nadrobię zaległości. A dlaczego dzień był cięzki? Klient zdenerwował się na wieść o tym, że nie możemy go nigdzie zakwaterować. Miał na swoim koncie napad z bronią i postanowił zrobić coś, żeby go policja aresztowała i problem noclegu ma z głowy. Było nieprzyjemnie i musiałam składać zeznania ale do pewnego stopnia jestem w stanie zrozumieć dlaczego ludzie to robią. Nikt nie lubi być głodny i spać na ulicy. Może jego rodzice nie grzeszyli mądrością i pomysłowością i nigdy nie nauczyli go jak sobie radzić z problemami inaczej niż siłą. Niewazne. Już nieważne.
Pogadajmy o czymś milszym. Na przykład o Bretanii.
W fotoreporterskim skrócie było tak:
Co rano budziły nas wyrzuty sumienia pod postacią tego skromnego kundelka.
Słuch kundelka, którego imienia nigdy nie poznaliśmy był niesamowity - sam dźwięk otwieranych drzwi od lodówki sprawiał, że pies pojawiał się na prógu. I jak tu serce ma nie zmięknąć na widok takiego psiaka?
Jak juz człowiek wstał to trzeba coś kupić na śniadanie. A skoro Francja to musi być bagietka.
Po śniadanku powoli idziemy zwiedzać piękne i nowe miejsca. Tutaj Honfleur.
Ale poza Honfleur były tez Dinard, Dinan, Mont St.Michel i inne.
Zwiedzanie zwiedzaniem ale po deszczowej Brytanii ciągnie na plaże...
Nie można jednak dopuścić do zbytniego opróżnienia żołądka. Czas na obiad.
I tutaj muszę zdradzić smutną prawdę o tym cudownym daniu. Było przepyszne. Super mule z czosnkiem i w sosie śmietanowym. Do tego białe wino schłodzone jak należy. I co? Coś mój układ trawienny nie przyjął gościnnie tego dania. Mówiąc delikatnie: z muszli wyszło i do muszli wróciło.
I na koniec relaks przy dobrej muzyce. Nie da się opisać jak głośno potrafią takie trąby zadudnić. Chyba wkleję filmik dla większego wrażenia.

1 comment:

Anonymous said...

Nareszcie wiem cos wiecej o wyprawie do Francji. No coz do mulli trzeba sie przyzwyczaic. Znawcy twierdza, ze sa pyszne. Ale nie chce wiedziec co wegeterianie czuja patrzac na jedzacego golonke.Kwestia gustu i genow