Tuesday, 22 January 2008

Wiktoriańskie Łazienki

A czasie jednej z wędrówek po małych miejscowościach Anglii osadzonych wzdłuż kanałów znalazłam ulotkę o spotkaniu w Victoria Baths w Manchesterze. Gwoździem imprezy, z mojego punktu widzenia, miały być warsztaty robienia witraży. Za cztery funciaki można zrobić coś i zabrać ze sobą do domu. Takiej okazji nie mogłam przepuścić.
Warsztaty okazały się wielkim rozczarowaniem bo pan, który miał zachęcać po prostu robił swoje nie patrząc nawet na publiczność, nie mowiąc już o zachęcaniu czy instruowaniu. Trudno, jak nie ma ochoty i woli być gburem to jego problem.
Do Victoria Baths warto było przyjechać tak czy siak, dla samego budynku i niesamowitych historii jak to z łazienkami drzewiej bywało.
Victoria Baths czyli manchesterskie Łazienki to trzy baseny zbudowane w 1906 roku. Niestety czas, który nie patrzy czy bogaty czy biedny tylko robi swoje tutaj również dokonał spustoszenia. Baseny, jak się można domyśleć nie pełnią już swojej funkcji. Jeden z nich został przykryty podłogą (ja wiem, że to brzmi absurdalnie) i teraz służy jako sala balowo-imprezowa. Cały przychód z organizowanych tutaj spotkań przeznaczony jest na renowację budynku i samych basenów. W zbiórce pomagają przewodnicy oraz takie znakomitości jak sunny Lowry – pierwsza Angielka, która przeplynela kanał La Manche, a która trenowała właśne w Victoria Baths.
Mnie zachwyciła nie tylko historia ale dawne zwyczaje nazwijmy je higieniczno-basenowe.
Wyobraźcie sobie taką robotniczą ulicę brytyjską. Rząd budynków – szereg za szeregiem. Każdy ma dwa piętra. Na dole salon, jadalnia i kuchnia, a na piętrze dwie albo trzy sypialnie. Brakuje Wam czegoś? No właśnie - nie ma łazienki. Wychodek był na zewnątrz – w naszym domu w Farnworth jeszcze się ostał kran, w miejscu, gdzie był kibel. Sąsiedzi przerobili swój klozet na szopę na narzędzia, a są tacy, którzy nadal mają wychodek na zewnatrz. Taki specjalny wychodek dla gości, żeby nie musieli się na piętro wspinać. Z czasem i postępem część sypialń na piętrze została przerobiona na łazienki.
A co robił lud pracujący, gdy nie było łazienek? W takich miejscach jak Victoria Baths nad basenem była antresola. Na tej antresoli rzędem stały wanny. I tam się chodziło na kąpiel. Ciekawe czy przegródki pozwalały na swobodną konwersację z sąsiadem moczącym się w wannie obok?
Pewnie nie wszystkich było stać na kąpiele. Równości nie było też jeśli chodzi o wstęp na basen.
Baseny, jak już wspomniałam były trzy. Największy był dla dżentelmanów I klasy. Drugi mniejszy był dla panów drugiej klasy a trzeci, najmniejszy, dla…zgadniecie? Oczywiście dla kobiet. Sam fakt, że panie miały najmniejszy basen to dopiero przedsmak tego, do czego musiały się panie przyzwyczaić. Oburzający był system zmiany wody w basenach. Wodę zmieniano co dwa tygodnie. Brzmi super? Co dwa tygodnie zmieniana była woda w basenie dla panow pierwszej klasy. Wpuszczano świeżą, a starą przelewano do basenu panów drugiej kategorii. Ciągu dalszego można się domyśleć. Woda z basenu panów drugiej kategorii była wpuszczana do basenu pań – pewnie jako “świeża”. Na szczęście to już historia. Teraz mamy równouprawnienie, woda jest zmieniana raz do roku, wszystkim po równo.
I na zakończenie zagadka jak najbardziej współczesna. Czego nie znajdziecie w żadnej łazience w Wielkiej Brytwannie? (odpowiedź w komentarzach za dni kilka ;-))

3 comments:

Anonymous said...

Hmmm..., zakładając, że woda jednak tam jest (nawet jeśli oddzielnie zima i gorąca), to może nie ma prądu (tzn. gniazdek elektrycznych)? Ale to chyba jednak mało prawdopodobne... Jednak nic innego mi do głowy nie przychodzi.

Pozdrawiam
oks

Unknown said...

Oksana, chapaux bas! Chyba w nagrodę przywiozę jakiegoś dobrego ale'a ;-)
Ze względu na przepisy bezpieczeństwa w angielskich łazienkach nie ma żadnych znanych nam gniazdek na 220V. Pstryczek-elektryczek też nie ma prawa wstępu i światło się włącza poprzez pociągnięcie sznureczka. Jedynym wyjątkiem od tych zasad jest słabiutkie i specjalnie przystosowane gniazdko na maszynkę do golenia. Można się śmiać, że gniazdko dla panów musi być specjalnie przystosowane ale z drugiej strony paniom nie ufa się ani trochę i nie zezwala na żadne urządzenia damskie w łazience. No i filmu grozy z wrzucaniem suszarki do wanny w Anglii nie da się nakręcić ;-)

Anonymous said...

Miałam nadzieję, że żartujesz. Ale jak przeczytałam to: http://www.tvn24.pl/-1,1537217,wiadomosc.html ,to troszkę przestaję się dziwić...

Pozdrawiam
oks