Nasz ukochany bochenek doczekał się uznania nie tylko ze strony polskich emigrantów ale lokalnych chlebożerców.
W naszej lokalnej gazecie – Manchester Evening News - pojawiła się krótka wzmianka. Krótka bo krótka ale nie będę nosem kręcić bo napisali o naszym pieczywie jak należy ;-)
Niejaka Joanna Blythman – specjalista żywieniowy powiedziała, że chleb serwowany w kanapkach jest narodową hańbą. Chodziło jej głównie o chleb kupowany przez zabieganych pracowników w porze lunchu ale myślę, że można ten wniosek rozciągnąć na inne bochenki. A skoro mowa o kanapkach w porze lunchu. Coraz trudniej kupić tutaj w kiosku gazetę natomiast z czekoladowym batonikiem, napojem gazowanym albo kanapką nie ma problemu.
I teraz muszę się do czegoś przyznać, chociaż rodacy mnie zjedzą żywcem. Otóż lubię chleb, który kupujemy. Może dlatego, że nie jest to kiepski biały chleb tylko razowy? Lubię te mięciutkie kromeczki, na których się nie niszczy zębów. Chociaż do szału doprowadza mnie rozsmarowywanie masła na nich. Czasami graniczy to z cudem. Chleb jest tak miękki, że każde posunięcie noża powoduje, że masło i kawałek pieczywa zostaje na nożu a w kromce jest dziura. Ale też ten chleb jest stworzony głównie do robienia tostów a nie kanapek. No dobra, nie zmienia to faktu, że jestem zdrajcą ;-)
Odeszłam jednak trochę od artykuliku, od którego to się zaczęło. Joanna zażądała natychmiastowych działań mających na celu poprawę jakości chleba. Nalepiej zacząć od najmłodszych lat i zacząć uczyć dzieci pieczenia chleba już w szkole. Trzeba wspomnieć, że lekcje z gotowania zostały w Wielkiej Brytanii wycofane ze szkół ze wzgledów bezpieczeństwa. Znowu ochrona obywatela zbyt daleko posunięta, ale to moja osobista dygresja.
I żeby zakończyć tyradę o chlebie naszym powszednim, zacytuję ostatnie zdanie Joanny Blythman: „To narodowa hańba i jeden z podstawowych powodów, dla których nasza kuchnia jest tak negatywnie oceniana przez obcokrajowców. Nic dziwnego, że Polacy otwierają tutaj swoje własne piekarnie”.
Od dawna już wiedzieliśmy, że nie jesteśmy gęsi i mamy własny jezyk i własne pyszne pieczywo ale miło przeczytać, że ktoś jeszcze to docenia. W końcu nasze opinie nie są obiektywne.
Swoją drogą, chyba już czas na notkę o moich tęsknotach kulinarnych a Boże Narodzenie będzie sprzyjać takim nostalgicznym notkom.
No comments:
Post a Comment