Wiem, brzmi poważnie. A nawet śmiertelnie poważnie ale skończyły się żarty. Ja rozumiem, że dźwigają na plecach cały dom i mają liczne rodziny do wyżywienia ale dlaczego akurat moimi ogórkami?
Mamy w ogródku kilka donic z ogórkami. Przywiązaliśmy się do nich bardzo i codziennie przed poranną kawą liczymy wszystkie starannie - ogórki nie donice. Żeby je ukisić (tak, tak ogórki nie donice) specjalnie posialiśmy koper ponieważ tutaj ogórki się kisi na octowo, niestety. Ale czego się spodziewać po narodzie, gdzie nawet frytki się je z vinegairem. I po tygodniach pielęgnowania, chuchania i zamartwiania się czy deszcz nie zniszczy wszystkiego pojawił się pierwszy ogóras. Przepiękny, zieloniutki i rósł jak na drożdżach. Do czasu gdy nie wytropił go wróg.
A wróg wygląda tak: (zdjęcie Simona ;-)
I tutaj skończyły się żarty. Zapodaliśmy do doniczek truciznę bo tylko to zdaje się działać. Sztuczka z piwem, które ma rzekomo przyciągać i upijać ślimaki nie działa. No i piwa szkoda.Mamy w ogródku kilka donic z ogórkami. Przywiązaliśmy się do nich bardzo i codziennie przed poranną kawą liczymy wszystkie starannie - ogórki nie donice. Żeby je ukisić (tak, tak ogórki nie donice) specjalnie posialiśmy koper ponieważ tutaj ogórki się kisi na octowo, niestety. Ale czego się spodziewać po narodzie, gdzie nawet frytki się je z vinegairem. I po tygodniach pielęgnowania, chuchania i zamartwiania się czy deszcz nie zniszczy wszystkiego pojawił się pierwszy ogóras. Przepiękny, zieloniutki i rósł jak na drożdżach. Do czasu gdy nie wytropił go wróg.
A wróg wygląda tak: (zdjęcie Simona ;-)
Ponieważ pańskie oko konia tuczy postanowiliśmy nie zostawiać losu naszych przyszłych obiadów w rękach tylko trucizny i postanowiliśmy osobiście zapolować na te przebrzydłe skorupiaki. Ja wiem, że brzmi jak w tym dowcipie, gdzie te ślimaki myk myk i uciekły. Ślimaki mają tę przewagę, że wychodzą dopiero po zmroku. Odczekaliśmy do 23.00 i wtedy znienacka ruszyliśmy do ataku z woreczkiem i solą. I teraz będzie okrutny fragment. Ślimaki zebraliśmy do woreczka i posypaliśmy solą, tzn. ja je sypię solą bo jako mięsożerca nie mam takich skrupółów jak wegetarianin Simon. Oszczędzę szczegółów o tym, co się dzieje ze ślimakiem lub pomrowem po przyprawieniu. Najważniejsze, że zaspokaja to mój apetyt na zemstę. Zresztą loty, jakie funduje im Simon do ogródka sąsiada też pewnie nie należą do przyjemności. Jedno jest pewne - Francuzi mają nie po kolei w głowie, że to paskudztwo jedzą.
Rezultat?
Dziś rano inspekcja ogórków przebiegła pozytywnie - żadnych dodatkowych ofiar.
4 comments:
Nikt nie zagląda, nikt nie komentuje...:-(
Właściciel
Z pewnością zaglądają, tylko po pierwsze upał tu straszny (to nie to co komforcik na Wyspach), a po drugie sezon urlopowy.
Pisz więc nie tracąc ducha :)
OZ
Również wytoczyłabym wojnę tym paskudztwom!!! zwłaszcza tym bezdomnym!
Utworzenie bloga jest fajnym pomysłem postaram się więc od czasu do czasu zerknąć i pooglądać co w Waszej trawie piszczy:)
Pozdrawiam gorąco - Kasia od Sławomira
PS napewno nie doniczki???
Ślimaki to betka, ja się 2 tygodnie nawalałem z gołebiami na balkonie...
1:0 dla mnie
Post a Comment