Wednesday, 4 February 2009

Trzy grosze w czasami recesji

Kryzys zajrzał w oczy chyba już wszystkim. Początkowo Polska broniła się dzielnie bo nasz system bankowy, chociaż przestarzały to przynajmniej kredytów byle komu nie dawał. Jednak świat to naczynia połączone i prędzej czy później zaczęło się walić również w kraju-raju.
I jak to zwykle bywa zaczęła się kłótnia, przepraszam debata, jak z tej sytuacji wyjść z jak najmniejszymi stratami. Premier rzucił monetą i wyszło mu 17 miliardów. Były premier uważa, że to właściwie on zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną. Każdy ma swoje racje i jako rozpolitykowany Polak chciałam dorzucić swoje trzy grosze.

Grosz 1. Przede wszystkim nie widzę powodu, dla którego mamy brać teraz przykład z Ameryki skoro cały kryzys zaczął się od chciwości Amerykanów i krótkowzroczności ich banków. Podoba mi się natomiast jeden z pierwszych ruchów Obamy, który powiedział dość i ustanowił limit, powyżej którego dyrektorzy banków nie mogą zarobić jeśli dopiero co skamleli o pomoc rządu. (A nie jest to mało na naszej skali maluczkich ludzi).

Grosz 2. Wielka Brytania rzuca perły przed wieprze i ratuje w pierwszej kolejności sektor bankowy a zaraz potem przemysł samochodowy. Trzecie w kolejce są... kasyna. Jak dla mnie wielkie znaki pytania. Początkowo posunięcia Gordona Browna budziły mój szacunek bo nawet jeśli nietrafione to przynajmniej działy się szybko. Pierwsze oznaki kryzysu i od razu rząd obcina VAT o 2,5%, żeby pobudzić zakupy przed świętami. Nie pomogło ale przynajmniej próbowali. A potem było już coraz gorzej. Wielkie dwie akcje ratowania i nacjonalizowania banków a potem ratowanie producentów samochodów. Dlaczego właśnie samochodów? Skoro ktoś decyduje się na kupno Rovera to zakładam, że zrobił porządną analizę przedsięwzięcia i proszenie teraz o kasę bo za mało się tych głupich wielich samochodów sprzedaje jest bezczelne.

Grosz 3. Jestem w tym tygodniu na zwolnieniu i słucham Radia TOK. I tamże mniej lub bardziej mądrzy ludzie opowiadają jakie to nierozsądne szukać cięć w czasie gdy Ameryka i inne kraje Zachodniej Europy ładują publiczne pieniądze w gospodarkę. Zadłużanie podatkodawców nie musi być pierwszym czy jedynym rozwiązaniem. Może lepiej najpierw poszukać cięć? I żeby udowodnić, że nie jestem jedyną, której się to nie podoba zdjęcie z najnowszej kampanii opozycji premiera Browna.
Napis: Nos tatusia. Oczy mamusi. Dług Gordona Browna. Poniżej, drobnym drukiem: Kryzys finansowy Partii Pracy. Każde dziecko w Wielkiej Brytanii rodzi się z długiem wynoszącym 17.000 funtów. One zasługują na coś lepszego.
Z szybkich wyliczeń wynika, że rodzinka przechodząca właśnie pod plakatem na dzień dobry jest zadłużona na 68 tysięcy funtów.

No comments: