Saturday, 7 August 2010

Żaden malarz by tego lepiej nie wymyślił

Bo tak naprawdę to skąd malarze czerpią wenę jeśli nie z przyrody.
Brakowało mi upalnego polskiego lata i takie właśnie dostałam w tym roku na wakacje. Wreszcie angielscy znajomi się zamkną. Przywiozłam opaleniznę, którą według nich znaleźć można tylko na grackich wyspach lub w Hiszpanii.
Ja natomiast w swojej głowie przywiozłam zapasy dobrych i pozytywnych obrazów.
Ciepłe poranne słońce, pyszna kawa i przecudne niebieskie ważki w Osuchu. Właściciel Starego Młyna pewnie nie czyta tego bloga ale jeśli kiedyś tu trafi to chciałabym go pozdrowić i podziekować za zdrowe podejście do życia i potajemne rozmowy o tym dlaczego nie lubimy PiS. Żona zabroniła rozmawiać o polityce z gośćmi ale czasami człowiek musi (ianczej się udusi).
Fantastyczna szarlotka (rodzynki wyjadł Simon) w zaspanej niemieckiej miejscowości Angemunde.
Konie o zachodzie słońce w Tanowie (ile siły musiałam włożyć w to, żeby nie przywieźć jednego ze słodkich szczeniaków rasy Jack Russell terrier nikt się nie dowie).

Ale najważniejsze są kolory dzikich kwiatów w zbożu. Złoto pszenicy lub owsa i rozsiane gęsto chabry, maki i margerytki. Nie ma cudowniejszego połączenia kolorów. Dziękuję rolnikom, którzy nie zabili tego chemią. Plony będą pewnie mniejsze ale ile osób uszczęśliwili za to?!